- Niezmiernie nas cieszy, że udało nam się wrócić do nazwy, która już mocno zakorzeniła się w pamięci mieszkańców Piotrkowa. Zwłaszcza starszych pokoleń, gdzie utarło się już stwierdzenie "idziemy do Kilińskiego" - powiedziała Elżbieta Łągwa-Szelągowska, dyrektor MOK-u.
O powrót do dawnej nazwy starała się od wielu lat Maria Krzyżak z Cechu Rzemiosł Różnych. To dzięki niej na ścianę w korytarzu MOK-u w 2015 roku wróciło popiersie Jana Kilińskiego. Jak powiedziała nam podczas rozmowy: - Nie sądziłam, że dożyję tego momentu, o który tak zabiegaliśmy. To ważne dla środowiska rzemieślników, że jeden z nas, szewc Jan Kiliński, a zarazem bohater kościuszkowski, jest naszym patronem. Do tego w budynku, który powstał dzięki pracy rzemieślników.
Uroczystość ponownego nadania sali imienia Jana Kilińskiego uświetniły występy artystyczne.